IV Runda Biały Bór – powrót na odcinki drogowe

Za nami czwarta już runda Rallysprint Challenge. Tym razem po kilku latach przerwy wróciliśmy na zamknięty odcinek drogowy. Dzięki pomocy wielu naszych przyjaciół (Zbyszko, Maciej, Piotr, Tomek, Kacper…) oraz przychylności władz Gminy Biały Bór, zaprosiliśmy zawodników 6 i 7 sierpnia do Białego Boru. Odcinek o długości ok. 5 km przebiegał drogą Nadleśnictwa Miastko, w którym również udało nam się „zarazić” rajdowaniem Pana Nadleśniczego i podległe mu służby. Złożyliśmy stosowne dokumenty, uzyskaliśmy stosowne zgody i formalnościom stało się zadość – dostaliśmy oficjalnie zgodę na organizację imprezy.

Odcinek drogowy to zupełnie inne wyzwanie, zarówno logistyczne jak i finansowe. Zawody muszą być bezpieczne dla kierowców i publiczności. Spełnienie tego zadania nie było łatwe ale na szczęście się udało!

Weekend z RSCH rozpoczęliśmy badaniem technicznym i objazdem trasy w piątek. Po zapoznaniu z odcinkiem widać było, że trafiliśmy w gusta zawodników. Szybkie partie w lesie, ślepe zakręty, kilka szczytów i przede wszystkim brak marginesu na najmniejszy błąd – to wszystko składało się na 5 km rajdowania. Było też kilka mocnych dobić i chcąc wyeliminować możliwość uszkodzenia auta musieliśmy wprowadzić na trasie szykanę stop/start. O godz. 19.30 odprawa zawodników a o 20.00 z centrum Białego Boru start honorowy. Oglądać rajdówki przyszło całkiem sporo mieszkańców, a funkcję startera honorowego pełnił Burmistrz Białego Boru, Pan Paweł Stanisław Mikołajewski.

W sobotę o godz. 8.00 otwarty został park serwisowy i bardzo szybko zapełnił się rajdówkami. Na godz. 9.10 zaplanowaliśmy start pierwszego zawodnika do OS-u. Pełna gotowość służb, pełna gotowość sędziów, skupienie zawodników i pojechaliśmy. Pierwsze dwa przejazdy odbyły się bez większych przygód. Na czoło klasyfikacji wysunął się Michał Kijanka (BMW M3), który kontrolował sytuację do końca zawodów. Przejechał zawody bezbłędnie i z przewagą 15 sekund wygrał pełną pulę – generalkę, klasę i Superodcinek. Drugie miejsce dość bezpiecznie utrzymywał Mateusz Milczarek (BMW E36), ale o trzecie walka trwała do ostatnich metrów ostatniego odcinka. Zwycięsko z niej wyszedł Łukasz Sawicki (BMW E30 318is), który pomimo problemów z samochodem stanął na pudle z przewagą 1,4 sek!!! nad czwartym Wiktorem Borowiakiem (BMW E36 328). Taką walkę uwielbiamy!

Delikatne problemy na trasie zaczęły się w trzecim przejeździe. Zawodnicy dość dobrze poznali już trasę i zaczęli jechać szybciej. Niestety jak to w rajdach się dzieje, na drodze pojawiło się trochę naniesionego piachu i w partii dość szybkich zakrętów zakończonych prawym 3 Marcin Wiśniewski nie zmieścił się na drodze i swoim Peugeotem wykonał efektowny piruet w powietrzu i zawody zakończył w rowie. Na szczęście załoga z tego incydentu wyszła bez szwanku i z tego co wiemy, to auto już się odbudowuje. Czwarty przejazd to też kilka incydentów rajdowych, przez które musieliśmy wstrzymywać start ale obyło się bez większych strat w sprzęcie. Ponownie problemy pojawiły się na ostatnim, piątym przejeździe. Zaczęło się od wypadnięcia z trasy Borysa Bajorskiego (BMW E36). Na podbiciu tył auta „odkleił” i bez kontroli Borys zaparkował w lesie. Na szczęście na kilkunastometrowej leśnej trasie nie było zbyt grubych drzew i załoga wyszła z rajdówki o własnych siłach. Trzymamy kciuki za szybką odbudowę auta. Po wznowieniu zawodów kolejnym zawodnikiem, który miał problemy na trasie był Krzysztof Grudzień (BMW E36). Krzysztof walczył o jak najlepszą lokatę i do połowy odcinka jechał bardzo dobrym tempem. Niestety w jednym zakręcie okazało się za szybko i Krzysztof skończył zawody w rowie, dokładnie tym samym gdzie zatrzymał się Marcin Wiśniewski. Na szczęście tutaj także straty są tylko w sprzęcie, który na pewno da się odbudować. Krzysztof jest cały i zdrowy a to jest najważniejsze.

W poszczególnych klasach jak zawsze rywalizacja była bardzo zacięta.

W klasie S1400 zwyciężył Olgierd Bartoszak (Honda Civic). Olgierd pomimo auta o specyfikacji bardziej wyścigowej niż rajdowej, jechał bardzo równo, bez przygód i ze sporą przewagą wygrał klasę. Drugi na mecie zameldował się Piotr Gaik (Fiat SC). Piotr po uderzeniu w szykanę urwał przedni zderzak i na pewno nie pomogło mu to w walce, ale utrzymał solidne drugie miejsce. Trzeciego na mecie – Łukasza Chojnackiego (Fiat CC) walki i lepsze pozycje pozbawiła awaria sprzętu – na czwartym przejeździe zjeżdżał na „awaryjnych” i pozostało mu walka o utrzymanie trzeciego miejsca.

W klasie S1600 od pierwszego przejazdu równe i szybkie tempo prezentował Łukasz Kasprzyk (Proton). Na jednym z pierwszych przejazdów Łukasz zbyt optymistycznie zaatakował szykanę, ale jazda bez zderzaka nie zmniejszyła jego tempa😊 Drugi stopień podium zajął Dawid Wenta (Citroen Saxo), a trzeci był Robert Gościniak (Citroen C2). Robert cały dzień odrabiał 30 sekundową stratę z pierwszego przejazdu, na którym wykonał przed szykaną prawie pełnego „altonena”. Zabrakło 5 sekund. Gdyby był jeszcze jeden przejazd to może…

Najmocniej obsadzona klasa S2000 i najwięcej emocji. Z przewagą ponad 15 sekund zwyciężył Łukasz Sawicki. Zwycięstwo Łukasza jest tym bardziej cenne, że przez cały dzień zmagał się z awariami rajdówki – miał problemy ze stabilizatorem, wentylatorem, deską rozdzielczą – działo się w beemce sporo. Drugie miejsce zajął Paweł Kiełbasa (BMW E30 318is). Paweł wykorzystał swoje doświadczenie w tego typu imprezach i pamiętając zasadę „że rajdy wygrywa ten który dojedzie do mety” spokojnie pilnował wyniku i bez przygód dojechał do drugiego miejsca na pudle. Trzeci Adam Borzyński (Honda Civic) gonił Pawła ale zabrakło 8 sekund i stanął na trzecim stopniu podium.

W klasie S2800 od początku na prowadzenie wyszedł Wiktor Borowiak. Pomimo długiej przerwy w startach, rozkręcał się z odcinka na odcinek i z przewagą ponad 30 sek wygrał klasę. Stracił też tylko 1,4 sek do trzeciego miejsca w generalce – brawo!!! Drugi linię mety przejechał Mariusz Antonow (BMW E36), który również walczył z awariami przez całe zawody. Niestety o przygodzie Borysa Bajorskiego pisaliśmy. Zajął trzecie miejsce i trzymamy kciuki za jak najszybszy powrót na trasy Rallysprint Challenge.

W klasie pucharowej BMW SPORT jak zawsze rywalizacja trwała do ostatnich metrów. Zwycięstwo zanotował Leszek Możdżyński (BMW E36), który na mecie powiedział nam, że już dawno w jego żyłach nie krążyło tyle adrenaliny. Jechał bezbłędnie ale szybko i to pozwoliło mu odebrać puchar za 1 miejsce. O drugą lokatę walczył Krzysztof Grudzień ale rów przeszkodził mu dojechać do mety i na drugi stopień podium wskoczył Rafał Bednarek (BMW E36). Coś nam się wydaje, że Rafałowi bardzo przypadł do gustu odcinek drogowy i jesteśmy ciekawi, czy niedługo nie zobaczymy go na rajdowych trasach… Trzeci na mecie dojechał Kacper Antos (BMW E36), dla którego to był debiut na drodze. Kacper zdobył bezcenne doświadczenia i jeśli jeszcze kiedyś będzie miał okazję do ścigania na drogowym oesie, na pewno to zaprocentuje.

W klasie BMW 330i samodzielnie podróżował Mariusz Dębski (BMW E46 330i). Dojechał cało do mety i na jego twarzy było widać uśmiech – chyba też się podobało. Start Mariusza stał pod znakiem zapytania, ponieważ rajdówka była w Białym Borze ale klucze od niej w Warszawie. Na szczęście Rallysprint Challenge to nie tylko rywalizacja ale też wiele przyjaźni i chęć pomocy. Wspólnymi siłami udało się umożliwić Mariuszowi start – brawo Panowie!

Klasa BMW OPEN to od początku prowadzenie Michała Kijanki (BMW M3). Michał to doświadczony zawodnik i korzystając ze swojego doświadczenia potrafił płynnie, bezbłędnie i szybo przejechać całe zawody. Drugi ze stratą 16 sekund na mecie był Mateusz Milczarek (MW E36). Mateusz swoją „przygodę” na trasie zaliczył już w piątek i do 6.00 rano musiał naprawiać auto. Okazało się, że pamięć ma dobrą i już w sobotę nie popełnił żadnego błędu – cały i zdrowy i całym samochodem wjechał na drugi stopień podium. Trzecie miejsce padło łupem Bartka Gęsikowskiego (BMW E46). Bartek jechał dla siebie całkiem nowym autem, do tego w specyfikacji wyścigowej więc trzecie miejsce można uznać za duży sukces.

Chcielibyśmy podziękować bardzo mocno ekipie OSP Sępolno Wielkie oraz koszalińskim ratownikom medycznym, którzy dbali o nasze bezpieczeństwo, wszystkim sędziom obsługującym trasę i PKC za wytrwałość😊, władzom Gminy Biały Bór na czele z p. Burmistrzem Pawłem Mikołajewskim, Gminnemu Centrum Kultury w Białym Borze, Nadleśnictwu Miastko za okazane zaufanie oraz firmie Lux-Led z Koszalina i wszystkim osobom bez zaangażowania których ten projekt nie doszedł by do finału. Gorące podziękowania dla zawodników (mamy nadzieję, że kolejny raz będzie nas więcej😊) za to że im się chciało i pomimo naszego „lotniskowego” DNA zaufali nam.

Dziękujemy też FlyFoto.PRO i Agniess.pl – zdjęcia pierwsza klasa!

Kolejne zawody już 11 września. Tym razem widzimy się na Torze Kielce i ścigamy się razem z IDC.

Do zobaczenia!!!

Bądź na bieżąco z informacjami i powiadomieniami.
Wszystkie informacje możesz otrzymywać na email.