Jacek Kociszewski – Dyrektor ABCUP i BMW-Challenge podsumowuje

Dużymi krokami zbliża się koniec roku, więc czas na krótkie podsumowanie tego, co było…

Gdybyście tego nie wiedzieli, ale na pewno wiecie to przygotowania do sezonu 2010 rozpoczęły się grubo przed pierwszymi zawodami. Udało się w Automobilklubie Bydgoskim zebrać grupę pasjonatów chcących swój wolny czas poświęcić na organizację Ogólnopolskiego Rallysprintu AB CUP i BMW-Challenge. Założenia mieliśmy ambitne – nowa klasa w Challengu, nowe miejsca na zawody i promocja i rozwój imprezy, promocja i rozwój imprezy, promocja i rozwój imprezy. Nad tym głównie pracowaliśmy w 2010 roku. Pierwsze zawody przysporzyły nam – organizatorom – ale myślę też, że i uczestnikom wielu emocji. Zmienne warunki, nowy teren, sprawdzenie przygotowania samochodów w tzw. martwym okresie garażowym postawiły nam wszystkim spore wymagania. Oprócz kilku wpadek (nie do końca fortunne ustawienie mety i jak się w trakcie sezonu okaże nie po raz ostatni…, sławna płyta poślizgowa, itp.) osobiście oceniam imprezę jako udaną. Kilku nowych uczestników, nowe kontakty i zapewnienia, że „będziemy jeździć z wami przez cały sezon”. To wszystko pozwalało nam patrzeć w przyszłość dość pozytywnie. Nie obyło się jednak bez wiadra zimnych pomyj na nasze głowy – okazało się, że według ludzi, których głównym zadaniem jest rozwój motosportu – swoją drogą tak rozwiniętego w naszym pięknym kraju – cykl imprez AB CUP to nielegalne zawody, źle zorganizowane przez ludzi bez wyobraźni, etc. Musieliśmy sobie jakoś z tym poradzić i na szczęście okazało się, że nowo wybrany Zarząd Automobilklubu Bydgoskiego stanął na wysokości zadania. Pokazaliśmy, że tworzymy zgraną grupę ludzi, którym zależy nie na uściskach dłoni prezesów tylko właśnie na tworzeniu imprez ogólnodostępnych dla szerokiego grona odbiorców, relatywnie tanich i przede wszystkim atrakcyjnych dla uczestników. To właśnie był cel, który przyświecał nam przez cały miniony sezon.
Po ciekawym doświadczeniu, jakim była wizyta w Warszawie dużymi krokami zbliżał się termin kolejnych zawodów – zawodów na mającym ogromny potencjał terenie w Bednarach. Dzięki „naszym” ludziom tam na miejscu możemy korzystać z tego terenu i tworzyć myślę jedne z szybszych, ale przede wszystkim bezpiecznych tras. Uważam, że w tym miejscu należą się podziękowania dla Pani Prezes Test&Training Centre oraz dla Macieja Kopańskiego, bo bez ich życzliwości Bednary pozostałyby dla nas i uczestników naszym imprez w sferze marzeń. Impreza jak to w Bednarach bywa zadowoliła najbardziej wybrednych „ścigantów” – Jarek bardzo się o to postarał przy układaniu tras i jego pomysły okazały się trafione. Kolejni „nowi” uczestnicy po imprezie powiedzieli – „zostajemy z wami do końca sezonu” i właśnie te deklaracje sprawiły nam jak zawsze największą frajdę.
Nadszedł czas na Wrocław. Ta impreza nauczyła nas duuuuuuużo pokory – kultowy „fiat” używany przez 2 kierowców pokazał nam, że niemiecka myśl techniczna sprzed 20-tu lat jest właściwie niezniszczalna a wręcz niezatapialna. Po zdarzeniu, jakim było wodowanie wspomnianego „fiata” i nowych doświadczeniach, jakim były próby wyciągnięcia tej łodzi podwodnej na suchy ląd trzeba było skończyć imprezę, ale też wyciągnąć wnioski na przyszłość. Oceniając zdarzenie całkiem subiektywnie mogę stwierdzić, że dużo było naszej/mojej w tym winy, bo w panujących a torze Rakietowa warunkach pogodowych meta powinna zostać ustawiona troszeczkę inaczej. Kolejne wnioski na przyszłość, na szczęście związane tylko z koniecznością wysuszenia jednego z samochodów. Swoją drogą to Wrocław w 2010 roku chyba nas nie chciał przyjąć, bo dawał nam to do zrozumienia bardzo ciężkimi warunkami atmosferycznymi.
Nadszedł czas na Toruń – rajdowy poligon jak zawsze okazał się bardzo wymagający dla startujących i ich samochodów. Poligon to miejsce, które nie wybacza najmniejszych błędów a wszelkie próby zbyt częstego szukania przyczepności pod kołami rajdówek z reguły kończyły się wypadem poza drogę i niestety uszkodzeniem auta. Tak jak wspomniałem dla uczestników to teren bardzo wymagający, ale z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że dla nas – organizatorów to miejsce, w którym najmniej musimy się napracować i przede wszystkim mamy najbliżej.
Koszalin a właściwie Zegrze Pomorskie – co ja mam tutaj napisać to sam nie wiem. Można to delikatnie nazwać późnym przesileniem wiosenno-letnim, a na pewno imprezą, która była przełomowa w postrzeganiu zawodów zarówno przeze mnie jak i paru sędziów i uczestników. Ciężko zrzucać z siebie odpowiedzialność za 2 (słownie dwie) decyzje, które niestety doprowadziły do stanu wrzenia w parku maszyn, biurze zawodów i właściwie reszcie obiektu. Było gorąco, asfalt pod nogami się topił, sędziowie wynajęci przez nas kompletnie sobie nie radzili, padała łączność – to wszystko właśnie tam miało miejsce, ale nie jest to usprawiedliwienie. Po prostu decyzje były złe, podjęte pochopnie i „biorę to na klatę” – wszystkich, którzy widzieli z boku całe to zamieszanie jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że już na kolejnych imprezach nie było widać takich chwil słabości. Przy okazji warto wspomnieć o integracji – to najjaśniejszy punkt wyjazdu do Koszalina. Wspólny grill, Jarek z tonami karkówki i kiełbasy, hektolitry piwa i parę innych szklanych butelek sprawiły, że poznaliśmy się jeszcze lepiej i na tym zakończmy.
Po wyjeździe nad morze przyszła kolej ponownie na Bednary. Na temat tego miejsca i tam przeprowadzonych zawodów nie ma, co zbyt dużo pisać – ogólnie uważam imprezy w Bednarach za udane zawsze – zmęczenie kierowców po kilkudziesięciu oes-owych kilometrach i ich uśmiechy na twarzy mówią same za siebie. Jednym z większych pechowców imprezy był Muniu, który chyba pozazdrościł Lechowi sławy po Wrocławiu i pokazał nam do czego służy klatka bezpieczeństwa w samochodzie rajdowym. Na szczęście tak jak zawsze do tej pory o tego typu sytuacjach możemy mówić z uśmiechem na ustach, bo jedynymi konsekwencjami są nadliczbowe godziny spędzone w warsztacie przy samochodzie. Sierpniowe Bednary to także integracja po imprezie – nie było nas aż tak dużo jak w Koszalinie, ale mogę powiedzieć, że dzięki głównemu sprawcy tej wieczornej biesiady (DZIĘKI MUNIU!!!) też było bardzo wesoło.
Ostatnia runda AB CUP to ponownie Toruń. Walka o setne ułamki sekund zebrała jak to w Toruniu bywa swoje żniwa. Kilka zdeformowanych błotników, jedna dziwnie wyglądająca pokrywa silnika, urwane tłumiki i dziwne głosy dochodzące z silników paru pojazdów to już w Toruniu standard. Dodatkowo pogoda, która nas wszystkich nie rozpieszczała, ale co tam… To właśnie na ostatniej rundzie AB CUP rozegrała się walka o zwycięstwo w poszczególnych klasach – to właśnie w trakcie tych zawodów zobaczyliśmy ile można wycisnąć ze swoich pojazdów i jak precyzyjnie można pojechać na tych nierównych, wąskich dróżkach. Myślę, że uczestnicy stanęli na wysokości zadania a my – organizatorzy staraliśmy się im dorównać poziomem i umożliwić rywalizację na zasadach fair play.
Do końca sezonu pozostała tylko jedna runda BMW-Challenge, połączona z bydgoskim KJS-em. Udało się nam namówić do współpracy dealera samochodów BMW w Bydgoszczy, firmę DYNAMIC MOTORS, za co jeszcze raz im bardzo dziękuję. To właśnie poprzez zaangażowanie środków finansowych DYNAMIC MOTORS umożliwiło wam ściganie się po naszych lokalnych drogach a nam w ogóle przeprowadzenie imprezy. Ciężko mi osobiście odnosić się do samej imprezy, ponieważ pierwszy raz od wielu, wielu lat nie mogłem w niej uczestniczyć. Wiem z opowiadań i wielogodzinnych rozmów telefonicznych jak dużo pracy moi koledzy włożyli w przygotowania, ale wiem również, że uczestniczący w I Rajdzie BMW DYNAMIC MOTORS zawodnicy byli bardzo zadowoleni a o to właśnie w tym wszystkim chodzi.
No i zostało zakończenie sezonu – impreza w klubie Olimpic Bowling Center. Ponad 100 zawodników odwiedziło Bydgoszcz, wręczone zostały puchary dla zwycięzców AB CUP i BMW-Challenge, podziękowania dla sponsorów, sędziów i osób, które bezinteresownie angażowały się w promocję i rozwój naszych sztandarowych imprez. O szczegółach części nieoficjalnej, na którą składały się m.in. turniej bowlingowy i „nocne Polaków rozmowy” nie będę pisał, bo sami zainteresowani mają związane z tym wspomnienia, a z tego co zdążyłem się zorientować są to bardzo, ale to bardzo pozytywne wspomnienia.

I tak właśnie wyglądał sezon 2010 w telegraficznym skrócie widziany przez mnie. Można doszukiwać się złej woli ze strony organizatorów, złośliwości lub innych dziwnych zachowań, ale myślę, że byłoby to szukanie dziury w całym a nie jest to nikomu i do niczego potrzebne. Zawody organizuje grupka zapaleńców z Automobilklubu Bydgoskiego i mogę Was wszystkich zapewnić, że główną naszą ideą jest organizacja imprez dla zawodników a nie dla naszej własnej przyjemności i mam ogromną nadzieję, że jest to przez Was zauważalne.

Na końcu kilka słów ode mnie – w sezonie 2011 obowiązki Dyrektora imprezy pełnił będzie Jarek Bentlejewski. Jest on przez Was znany, ma wiele nowych, ciekawych pomysłów i na pewno nie będzie gorzej niż dotychczas a śmiem twierdzić, że zdecydowanie lepiej. Żeby sprawa była jasna, to chcę Was zapewnić, że będziecie mieli okazję oglądać mnie na każdej imprezie AB CUP, bo nie wycofuje się z pracy. Normalnym, przynajmniej w naszym Klubie jest, że w sytuacji, kiedy widzi się, że nie można już swoją osobą wnieść do cyklu nic nowego oddaje się pole innym, mającym nowy zapał, nowe pomysły i co najmniej tak samo zaangażowanym w rozwój motosportu w Automobilklubie Bydgoskim. O przyszłość cyklu jestem spokojny, bo wiem jak wiele pracy i wysiłku do tej pory w jego rozwój wspólnie włożyliśmy i jak wiele jeszcze pracy nas czeka, ale jest to przyznam szczerze miła praca, szczególnie wtedy, gdy po zawodach rozmawiamy z Wami i słyszymy, że można by było w przyszłości zmienić delikatnie parę detali, ale generalnie jest OK.!!! To właśnie sprawia nam największą satysfakcję. Chcę jeszcze na koniec serdecznie podziękować Marzenie, Adamowi, Jarkowi, Maciejowi, Józefowi, Pawłowi i wszystkim tym których nie wymieniłem za wspólne godziny, dni a często i weekendy poświęcone na przygotowanie i przeprowadzenie imprez AB CUP i BMW-Challenge. Już teraz czekam z niecierpliwością na pierwszą imprezę AB CUP 2011!!!
Chcę Wam wszystkim przy okazji życzyć zdrowych, wesołych, bogatych świąt Bożego Narodzenia oraz super zabawy sylwestrowej oraz szczęśliwego nadchodzącego 2011 roku!!!

Do zobaczenia na zawodach
Jacek Kociszewski
Automobilklub Bydgoski

Bądź na bieżąco z informacjami i powiadomieniami.
Wszystkie informacje możesz otrzymywać na email.