Za nami III runda, jedna z tych najbardziej wyczekiwanych przez naszych uczestników. Rywalizacja tocząca się na zamkniętym odcinku drogowym w okolicach Kamieńca Ząbkowickiego – jak oceniają tę rundę zawodnicy? Zachęcamy do zapoznania się z wypowiedziami:
Michał Zataj: Przyjechałem tu z nastawieniem nauki jazdy w tego typu warunkach i z zamiarem nie podejmowania zbędnego ryzyka- to moje pierwsze kilometry „oesowe” w życiu i nie od razu Kraków zbudowano. Wyniosłem z tego dnia bardzo dużo. Dowiedziałem się na przykład, że czuję się zaskakująco pewnie na szybkich podbijających partiach, natomiast boję się szukać granicy przyczepności na wąskiej zabrudzonej drodze. I jeszcze jednej ciekawej rzeczy się dowiedziałem- samochód z częściowo zaciągniętym ręcznym staje się wyraźnie wolniejszy, a tak pokonałem dużą część trzech pierwszych OS-ów, nie wiedząc że hydrauliczny ręczny odbija mi po starcie dopiero przy pierwszym hamowaniu hamulcem nożnym, które następowało po bardzo długiej szybkiej partii. Dopiero przyglądając się po zawodach moim on-boardom spostrzegłem przyczynę niedostatku mocy na starcie, który każdorazowo mnie irytował i już chciałem wymieniać silnik :).
Rafał Górecki: Runda w Kamieńcu na długo pozostanie w mojej pamięci. Jadąc w klasie Open zawsze przyjeżdżam z nastawieniem na wygraną, a tym razem dodatkową adrenalinę dawał fakt, iż zawody odbywają się 10 km od naszego rodzinnego domu, gdzie z Mariuszem się wychowaliśmy :). Pierwszy OS pokazał, że nieprzestawienie wysokości zawieszenie z typowo torowego przy jego zakresie usztywnienia nie będzie elementem, który pozwoli szybko podążać po trasie. Do tego zostawione z treningu miękkie opony przy rosnącej temperaturze spowodowały, że udało zająć się 2 miejsce z minimalną stratą do wracającego Szymona. OS 2 już na średniej mieszance pozwolił zbudować przewagę i objąć prowadzenie, a analiza on-boarda pokazała, że można pojechać szybciej, walcząc o ekstra punkty w następnym Osie. OS 3 najdłużej zostanie mi w pamięci. Już po starcie na drugim lewym ślepym zakręcie, który tym razem postanowiłem przejechać bez odjęcia – przed maską zobaczyłem trzech kibiców idących środkiem trasy. Dwóch uciekło w jedną stronę, trzeci w drugą i udało się pojechać dalej. Bardzo szybko przejechana dolna partia drzew kończyła się długim prawym zakrętem, na którym niestety moje zawieszenie odmówiło współpracy i w efekcie wyleciałem w zielone, cudem omijając słup energetyczny (z relacji świadków, którzy znaleźli moją tablicę rejestracyjną o 5 cm :)) na szczęście udało się wrócić na trasę i z oberwaną, jak się później okazało, chłodnicą kontynuować OS – strata tylko 1.5 sekundy do poprzedniego swojego czasu, więc to mógł być naprawdę dobry czas :). Dalsza część zawodów to już praca nad sobą, aby wiedząc, że nie zawsze zawias unosi trudy trasy zbudować tempo pozwalające utrzymać prowadzenie. Ostatni OS to mega duża dawka emocji 🙂 Poprawiony czas względem siebie o ponad 3 sekundy dawał nadzieję, że może się udać i pozostało tylko oczekiwanie co zrobi konkurencja. Pierwszy przyjechał Bartek 0,6 sekundy wolniej i pozostał Szymon, który tracił do mnie mniej niż 0.9 sekundy po 4 OS. Ta chwila trwała w nieskończoność, aż wreszcie pojawił się czas Szymona tylko 0,3 sekundy wolniej !! 🙂 Chłopaki dzięki za super rywalizację i genialne tempo – szacun. To były jedne z najciekawszych zawodów w jakich brałem udział. Jak zwykle super zorganizowane i z właściwą dawką adrenaliny. Podziękowania dla mojego Teamu Atlas Ward Motorsport oraz całej ekipy organizatorów. Do zobaczenia w Zegrzu 🙂
Krzysztof Stolarczyk: Za nami rewelacyjne zawody. Co prawda był to dla mnie dopiero drugi start w imprezie z cyklu AB Cup, jednak na pewno zagoszczę w tym cyklu na dłużej i będę starał się jechać każdą rundę w sezonie 2017. Trzecia tegoroczna runda rozgrywana w Kamieńcu Ząbkowickim stanowiła nie lada wyzwanie – pierwszy raz w życiu jechałem odcinek drogowy bez pilota, co miało zabawne skutki – zdarzało mi się mówić samemu do siebie, by nie było cicho w słuchawkach. J Była to jednak doskonała okazja do nauki i złapania pewności siebie za kierownicą – a te elementy są w rajdach bezcenne. Sam odcinek był jednym z najlepszych, jakie do tej pory miałem okazję przejechać, od kiedy zacząłem jeździć w rajdach – świetne szybkie partie przechodzące w techniczne i wąskie fragmenty wymuszały na mnie zmianę tempa i stylu jazdy. Po ostatnim przejeździe, gdzie poszedłem wszystko co umiałem na mecie trzęsły mi się ręce! J Mimo to wciąż popełniam wiele błędów ale dzięki startom w AB Cup mogę nad nimi pracować i być coraz szybszym. Tu chciałbym bardzo podziękować Agnieszce i Michałowi Załęckim, którzy od początku moich startów w AB Cup zawsze służą pomocą oraz radą jak jechać. Mimo tego, że robię to przed wszystkim dla frajdy i spełnienia swoich dziecięcych marzeń, każda rada i sugestia pozwalająca na poprawę jazdy jest na wagę złota. W całym cyklu tych zawodów jednym z najfajniejszych elementów jest podejście organizatora do zawodników oraz relacje pomiędzy zawodnikami – zawsze można liczyć na pomoc czy radę, każdy stara się pomóc i znaleźć rozwiązanie, gdy pojawia się problem. To zdecydowanie jeden z największych plusów tej imprezy.
Dziękuję organizatorom, sędziom oraz pozostałym zawodnikom za to, że mogłem tu być i spędzić świetny rajdowy weekend w doborowym towarzystwie.
Do zobaczenia w Zegrzu Pomorskim!! 🙂
Agnieszka Załęcka: Do rundy drogowej nastawiałam się psychicznie już od dłuższego czasu. Nie była to zwykła rywalizacja na lotnisku a typowy oes, który nie wybacza błędów. U mnie oprócz techniki jazdy, którą ciągle intensywnie doskonale, dużą rolę odgrywają emocje. Tym razem udało mi się nad nimi doskonale zapanować. Pełne skupienie, wdech… wydech i jedziemy. Zakręt po zakręcie. Starałam się mieć plan i go realizować bez zbędnego ryzyka. Po raz pierwszy znalazłam też idealny sposób na wyciszenie się przed startem. To bardzo ważne by mieć czysty umysł nastawiony tylko na poprawną jazdę. Zjeżdżam z pierwszego odcinka i szybciutko patrzę na czas… nie żeby mi zależało na dobrym wyniku, bo wiedziałam, że konkurencja jest mocna. Czysta ciekawość, patrzę wow drugi czas w klasie S1600! Myślę sobie ok, ok, zaraz inni przyspieszą. Kolejny odcinek i znów realizacja planu. Nie myślę o konkurencji, chcę zwyczajnie pojechać „swoje”. Znów drugi czas w klasie. Super, jest dobrze. I tak było do końca! Co prawda poprawiałam się z odcinka na odcinek. Wyczuwałam granice, przyspieszałam. Raz nawet uzyskałam 6 czas w generalce! To niesamowite uczucie, szczęście mnie rozpierało tak, że nie da się tego opisać. Ta runda to chyba największy mój sukces jak do tej pory. Bardzo jestem zadowolona z wyniku. Ostatecznie byłam 8 w klasyfikacji generalnej, 2 w S1600 i pierwsza w klasie Pań. Wynik jest jak dla mnie świetny, ale też bardzo jestem zadowolona z doświadczenia jakie zdobyłam podczas tych zawodów. Tu też mam takie przemyślenie, że jednak pilot by się przydał. Taki, który dodałby mi odwagi. Zawsze to jakoś raźniej tak jechać z kimś Zorganizowanie rundy drogowej to strzał w 10. Przybliża nam to prawdziwe warunki panujące podczas rajdów. Dodatkowo ta wspaniała atmosfera! To coś co sprawia, że chciałabym startować co weekend. Kibice na trasie, było ich naprawdę dużo. Mieszkańcy Kamieńca Ząbkowickiego i okolic są bardzo życzliwi. Cieszę się, że nasza impreza budziła tak duże zainteresowanie. Wielkie ukłony w stronę Organizatorów i Sędziów, którzy zrobili naprawdę kawał dobrej roboty.
Na koniec chciałabym podziękować moim partnerom, którzy wspierają moje starty: SZNAJDER BATTERIEN – Akumulatory do kazdego pojazdu. MOTORSPORT CAPSULE – fantastyczny symulator sportów samochodowych (tak trenowałam przed zawodami) HAPARTS – cześci do Hondy. TUNED BY NIUTON – strojenie silników. OPONY DO SPORTU – tu znajdziecie największy wybór opon sportowych. Do zobaczenia w Zegrzu Pomorskim.
Michał Załęcki: Myślałem, że do 3 rundy AB CUP na drogach Kamieńca Ząbkowickiego jestem dobrze przygotowany. Samochód został sprawdzony przez S4C i był w doskonałej kondycji. Zostały założone 6 punktowe pasy, ja uzbroiłem się w Simpsona, wszystko po to, żeby było bezpiecznie i żebym miał spokojną głowę. Sobotni opis przebiegł pomyślnie i w doskonałym humorze zakończyłem pierwszy dzień. Niedziela przyniosła rozczarowanie i bezsilność. Najlepiej tu pasuje puenta kawału o buldogu i hartach „No nie wiem co się stało”. Może to jakaś blokada po ubiegłorocznym wypadnięciu z trasy, może najzwyczajniej nie mój dzień. Robiłem wszystko co w mojej mocy (a przynajmniej byłem o tym święcie przekonany), ale nie byłem w stanie nawiązać walki z Agą i Marcinem, którzy byli absolutnie poza zasięgiem reszty klasy S1600 i w tym miejscu jeszcze raz gratuluję im świetnego wyniku. Po pierwszej pętli zajmowałem 5 miejsce w klasie i postanowiłem zaatakować ostatnie miejsce podium, do którego brakowało mi raptem 3,5 sekundy, a do poprzedzającego mnie zawodnika 1 sekundy. Plan zrealizowałem połowicznie ponieważ 3,5 sekundy do Piotrka udało mi się odrobić i nawet wyprzedziłem go o kolejne 3, ale Adam też przyspieszył, a ja popełniając kilka drobnych błędów straciłem do niego finalnie 5 sekund. Zawody zakończone na 4 miejscu w klasie S1600 cenne punkty w klasyfikacji rocznej dowiezione, ale niedosyt pozostał ogromny. Teraz czas na analizę tego co się stało i rozpoczęcie przygotowań do kolejnej, mojej ulubionej, rundy w Zegrzu Pomorskim.
Biorąc pod uwagę te ok. 150 kg „nadwagi” nie nastawialiśmy się na walkę o czołowe pozycje. Tym bardziej ucieszyło nas, gdy okazało się, że po 3 odcinkach wciąż utrzymujemy się na najniższym stopniu podium. Pokazuje to, że mimo znacznie mniejszej mocy (ok. 40-60 KM względem konkurencji) i znacznie wyższej wagi auta (100-200 kg sama karoseria plus do tego jeszcze wspomniane już 150 kg), potrafimy być mimo wszystko konkurencyjni. To bardzo budujące.
Namawiano nas nawet na to, abyśmy powalczyli o podium wyrzucając z auta wszystko co zbędne, ale pozostaliśmy wierni swoim założeniom. Konkurencja jednak przyspieszyła, nam przydarzył się spory błąd i tak ostatecznie wylądowaliśmy na 5-tym miejscu w klasie, czyli i tak całkiem nieźle.
Odnośnie owego „błędu”, to jak to mówią „prędkość była dobra, tylko zakręt był za ciasny” 😉 Wielkie podziękowania należą się organizatorom za postawienie balotu ze słomy w idealnym miejscu, bo gdyby nie to, nasze wypadnięcie zapewne zakończylibyśmy na jednym z drzew… A tak tylko chwila strachu i pogięty błotnik.
Tradycyjnie, dziękujemy naszym Partnerom:
> Producentowi opon RACE GC
> Naszej „stajni” Powered by Mestwin
> Restauracja TenSushi
> Skutery Autopl
Bez Waszego wsparcia ten wyjazd zapewne by się nie odbył. Dziękujemy, że jesteście z nami!